Płacąc 90 tysięcy euro młody przedsiębiorca z Rzymu został właścicielem części wyspy św. Stefana w archipelagu La Maddalena, na północ od Sardynii. Na swoich trzech hektarach nie będzie mógł jednak niczego wybudować, ponieważ wyspa jest rezerwatem przyrody.
Informując o tej transakcji, media twierdzą, że przedsiębiorca wszedł w posiadanie kawałka autentycznego raju. Wyspa i otaczające ją wody są nieskazitelnej czystości, jak w minutę po stworzeniu świata. Właściciel nie ma jednak prawa ruszyć tam najmniejszego nawet kamienia. Jego raj znajduje się bowiem w rezerwacie przyrody.
Tak to wygląda na pierwszy rzut oka, ponieważ, jak dodaje prasa, w głębi ziemi znajdują się lochy, a w nich jeden z największych arsenałów Sojuszu Atlantyckiego na Morzu Śródziemnym, pozostałość po dawnej bazie marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Nikt nie przypuszcza, by wiedząc o tym wszystkim rzymski przedsiębiorca zechciał zatrzymać się w swojej posiadłości na noc. Nie tylko nie będzie miał dachu nad głową, ale ani na chwilę nie opuści go świadomość, że siedzi na beczce prochu.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Marek Lehnert/Rzym/mcm/
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez