Z wizytą w muzeach socjalizmu w Rosji i na Litwie

2011-07-17 20:54:11 (ost. akt: 2011-07-17 21:25:37)

Czy warto zachować ślady niedawnej, socjalistycznej przeszłości w specjalnie organizowanych muzeach.

Park Sztuki na Nabrzeżu Krymskim w Moskwie. Na pierwszym planie popiersie Lenina, w tle pomnik Leonida Breżniewa

Park Sztuki na Nabrzeżu Krymskim w Moskwie. Na pierwszym planie popiersie Lenina, w tle pomnik Leonida Breżniewa

Autor zdjęcia: Apolinary Waźbinski

Argumenty za są takie: tym, którzy przyjdą po nas, trudno będzie wyobrazić sobie, że kiedyś w sklepie chronicznie brakowało papieru toaletowego, mięsa, potrzebnych do pracy narzędzi, sznurka do snopowiązałek a po przysłowiową uszczelkę do kombajnu trzeba było nieraz jechać na drugi koniec kraju! Są już próby tworzenia takich placówek muzealnych, np. przy pałacu w Kozłówce, w Nowej Hucie. W Poznaniu na ulicy Szkolnej trafiamy na klub „Proletaryat”: z wystawowego okna pozdrawia nas wódz rewolucji z pionierską chustą na szyi, a na klubowych ścianach - afisze nawołujące do pospolitego ruszenia przeciw stonce ziemniaczanej, inne dokumenty z okresu radosnej twórczości, portrety przywódców partii i rządu, autentyczne tabliczki z niechcianymi w Poznaniu nazwami ulic… Twórcy klubu próbują zebrać i zachować, co się da. Kolekcja nie ma uporządkowanej formy, ale tworzy swoisty klimat, który przyciąga klientów, głównie amatorów piwa. Wymienione placówki nie są jednak w stanie zachować wszystkiego, co istotne i - jeszcze dostępne.

Jak to robią inni?


Mieszkańcy Moskwy, (którzy są zapewne mniej surowi i bardziej zróżnicowani w osądzie niedawnej przeszłości) mogą oglądać takie pomniki przeszłości w Parku Sztuki na Nabrzeżu Krymskim. Jego część zajmują liczne popiersia i pomniki Lenina, Stalina, Breżniewa, Kalinina, Swierdłowa, Dzierżyńskiego oraz potężny blaszany emblemat ZSRR. Także pomnik faworyzowanego przez Stalina Maksyma Gorkiego, który na czas przebudowy placu przed Dworcem Białoruskim skorzystał ze schronienia w tym parku i nie jest pewne, czy wróci na poprzednie miejsce (wcześniej ulica jego imienia znów stała się ulicą Twerską). Te i wiele innych pomników kiedyś stało na bardziej eksponowanych miejscach stolicy (Dzierżyński np. - przed swym siedzibą NKWD (czyli jakby swoim „zakładem pracy”) na Łubiance). Nastał bezpowrotnie czas mniej życzliwy dla tych kontrowersyjnych postaci i nie wszyscy mieszkańcy byliby w stanie tolerować codzienny widok ich pomników na kiedyś zajętych pozycjach. Ale pamiątki tamtej epoki w parku nikogo nie rażą; są dostępne dla wszystkich, którzy mają ochotę je widzieć (sądząc po plamach farby na niektórych z nich, nie zawsze oglądają je z wdzięcznością). Tak czy inaczej pozostają one pamiątkami swej epoki, a ich widok stwarza okazję do refleksji. Obok parku stoi postmodernistyczny gmach Nowej Galerii Trietiakowskiej, skupiający prace artystów rosyjskich 20 wieku, również te, których nie można było pokazać w chwili ich powstania.


Muzeum w lesie


Dalej jeszcze poszli Litwini. Koło Druskiennik, we wsi o nazwie Grutas, powstało prywatne muzeum, które stanowi atrakcję turystyczną na skalę krajową, odwiedzane również przez licznych obcokrajowców. Pomysłodawcą i realizatorem pomysłu jest były dyrektor kołchozu Viliumas Malinauskas, obecnie zajmujący się przerobem grzybów i jagód na dużą skalę. Zakupił 200 ha ziemi, w większości pokrytej lasem, uruchomił przetwórnię runa leśnego, która w sezonie zatrudnia do 500 osób i doskonale prosperuje.
Malinauskas uzyskał zgodę na zebranie krajowych pomników i innych wytworów minionej epoki, które utraciły społeczną akceptację ogółu Litwinów. Sam park zajmuje 20 ha podmokłego lasu. Skanalizowano teren, lokując wodę w kanałach i oczkach wodnych. Zwiedzający spacerują po drewnianych bądź betonowych kładkach, mijając mniejsze i większe wizerunki bohaterów niedawnej epoki. Na bardziej rozległych polanach wyeksponowano monumenty, przy których olsztyński Pomnik Wdzięczności wcale nie byłby wielki! Nie pominięto okazji do pokazania bohaterskich czynów Armii Czerwonej, grup komunistycznej partyzantki. Jest i plejada litewskich działaczy. Każdy z eksponatów jest opisana w trzech językach z określeniem przedstawianej postaci, autora pomnika oraz kiedy i gdzie pomnik pierwotnie stał.
Trakt spacerowy biegnie m.in. wzdłuż ogrodzenia i wież wartowniczych gułagu, a z umieszczonych na nich głośników płyną pieśni masowe i rewolucyjne. Turysta spotyka dwie drewniane budowle w stylu wiejskich domów kultury z lat 50. XX wieku. W jednej z nich zebrano dzieła sztuki sławiące osiągnięcia w przebudowie miast i wsi: jedno z wielkich płócien pokazuje kołchozowy chlewik i część jego mieszkanek; są dobrze utrzymane i radośnie brykają na świeżym powietrzu, gdyż za chwilę zespół pracowniczy podda je komisyjnemu ważeniu, by stwierdzić imponujące miesięczne przyrosty ich wagi. Pracę, która powstała w 1950 roku, zatytułowano: „Z wizytą u chlewmistrzyni Stase Vitkiene”.
W drugim „domu kultury” zgromadzono drobniejsze rzeźby, proporczyki brygad pracy socjalistycznej, odznaczenia, atrybuty organizacji dziecięcych i młodzieżowych, zbiory przemówień przywódców narodu, niektóre gazety i inne dokumenty. Preferujący sztukę filmową mogą obejrzeć film związany ze śmiercią Stalina. Na mnie największe wrażenie zrobiła mapa Europy Środkowo-Wschodniej z odręcznie poprowadzoną linią, oddzielającą „moje od tego, co twoje”, wszystko potwierdzone zamaszystymi podpisami aktorów sierpniowego spotkania 1939 roku...
Kogo zmęczy spacer w niedawną przeszłość, może orzeźwić się wodą sodową lub kwasem chlebowym, serwowanym z saturatora, wstąpić do kafejki lub restauracji, gdzie usłużni pionierzy obojga płci serwują dania z mało dostatnich lat II połowy ub. stulecia. Nie ma problemu z otrzymaniem cienkiego barszczu o nazwie „Nostalgia”, mielonego kotleta, w którym 80% stanowi chleb i kisielu z dużo obiecującą nazwą, „Wspomnienie”. Ale w kiosku obok dostępne są grzybowe przetwory współczesnej przetwórni pana Malinauskasa. Musiałby nie być sobą, by przeoczyć taką sposobność reklamy i zbytu swych produktów!
Dzieci, które z reguły mniej wnikają w sens istnienia tego niezwykłego parku-muzeum, z reguły preferują zabawę w wesołym miasteczku i mini-zoo, które przylegają do parku.
Przed wejściem do parku ustawiono kilka wagonów kolejowych, którymi wywożono miliony ludzi na Wschód. Obok - gabloty z faktami dotyczącymi deportacji. Liczne wpisy turystów w księdze pamiątkowej są utrzymane w życzliwym tonie i świadczą, że ten niezwykły park-muzeum nie tyle straszy, co uczy…

Może więc i u nas?


Spacerując po tym niezwykłym ożywionym muzeum na świeżym powietrzu, trudno oprzeć się refleksjom doyczącym. niedawnej przeszłości państw Europy środkowo-wschodniej. Pomijając jego kształcące walory, jest pewne, że istnienie podobnego w naszym kraju wpłynęło by na ożywienie turystyki. W naszym regionie zapewne da się znaleźć stosowne zabudowania dawnego PGR, jeszcze we władaniu AWRSP, bądź nawet w rękach osoby prywatnej, która odważyłaby się na urozmaicenie swej działalności taką niezwykłą misją? Muzeum takie nie wymaga budowy nowego obiektu od podstaw. Wręcz przeciwnie, zaletą byłoby umieszczenie go w istniejących zabudowaniach, zwłaszcza w tych, które posiadają elementy budowli z okresu radosnej twórczości.

Apolinary Waźbiński

Na mapie zaznaczyliśmy Moskwę i wieś Grutas k. Druskiennik


Tagi:

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Wisła #379542 | 82.139.*.* 13 wrz 2011 18:08

    Socjalizm dla mnie to praca, nauka,wypoczynek i dobrobyt/FWP/

    ! - + odpowiedz na ten komentarz